
Gdy miała się urodzić mój pierwsza córka ja i mój mąż mówiliśmy, że ona nigdy nie będzie ani chodziła w różowiutkich, słodziutkich sukienkach, ani bawiła się lalkami Barbie, ani też nie będzie z niej żadna księżniczka. Życie jednak bardzo szybko zweryfikowało nasze postanowienia. Na szczęście! Nie dość, że w domu namnożyło się pudrowo różowych tiulów, brokatów, falbanek i cekinów to jeszcze przyszedł czas na lalkę Barbie i filmy z jej przygodami, a disnejowskie księżniczki zagościły u nas na dobre niemalże w każdej postaci. Mało tego, narodziła się nam druga i trzecia fanka tego „zakazanego” koloru. Teraz, gdy najstarsza córka lat 9 i pół oburza się, gdy chcę kupić jej coś różowego już wiem, że nie tylko prawie każda dziewczynka musi po prostu przejść ten etap, ale ostatecznie ma to także wiele, wiele uroków. W naszym domu zaczęły gościć nie tylko księżniczki z bajek Disneya, ale także te prawdziwe - królowe, księżne, cesarzowe i inne silne kobiety, których barwne życie zapisało się na kartach światowej historii. Przyznam, że poznawanie razem z dziewczynkami tych ciekawych życiorys&oacut...