
Nie będziemy oryginalne jeśli powiemy, że Park Oliwski jest naszym ulubionym parkiem w Trójmieście. I nie tylko naszym. O każdej porze roku wciąż pełno tam ludzi, zwłaszcza rodzin z małymi dziećmi. Wcale nas to nie dziwi. Ileż tam zakątków, ciekawych zakamarków, tuneli, wspaniałych roślin, pięknych kwiatów! Jeździmy tam w maju gdy kwitną bzy, w środku lata, gdy park mieni się wszystkimi kolorami tęczy, jesienią, by zrobić urzekające bukiety z liści (a ileż tam „światowych” drzew) i zimą, by pokarmić kaczki. Ja darzę to miejsce ogromnym sentymentem, gdyż w dzieciństwie często zabierali mnie tam rodzice.
Dwa tygodnie temu wybrałyśmy się do parku z moją koleżanką i jej uroczymi dwiema córeczkami. Był to przemiły spacer, który upłynął nam na ciekawych pogawędkach, zabawie w Alpinarium i innych częściach parku, piknikowaniu na trawie, odwiedzinach Katedry Oliwskiej i wysłuchaniu fenomenalnego koncertu organowego z ruszającymi się aniołkami.
Zacznę jednak od początku.Po spakowaniu najpotrzebniejszych rzeczy - jedzenia, płaszczy przeciwdeszczowych (coś wisiało w powietrzu) i ubrań na zmianę dla najmłodsze półrocznej smerfetki, o godzinie 9.15 ruszyłyśmy z przystan...