
Mówi się, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Ja jestem niezwykłą szczęściarą, bo nie dość, że na zdjęciach z moją ukochaną rodziną wychodzimy świetnie (tak mi się wydaje! ) to jeszcze w codziennym życiu także. Minął sentymentalny listopad, trwa grudniowe, gorączkowe przygotowywanie świąt. Ten czas natchnął mnie, by podzielić się z Wami tym co mam najcenniejsze. Moimi fotografiami rodzinnymi.
Dla mnie w życiu są najważniejsze trzy rzeczy: rodzina, podróże i zdjęcia. Zdjęcia lubię, uwielbiam, kocham. Każde. I wydam na nie każde pieniądze. Mogę mieć trzy pary butów na krzyż czy niewiele ubrań w szafie, ale do fotografa muszę się co jakiś czas wybrać.
W dzisiejszych czasach zdjęć mamy setki, ba, tysiące. Ale czy zaglądamy do nich często? Założę się, że większość z Was ma kilka ulubionych, a reszty nie ogląda. A wywołujecie je może? Ja jestem człowiekiem starej daty. Wciąż powtarzam, że urodziłam się nie w tej epoce co trzeba. Chociaż czasem mam wrażenie, że właściwie żyłam już kilka razy w różnych wcieleniach (choć nie wierzę w reinkarnację!). Wydaje mi się, że żyłam na Dzikim Zachodzie, byłam pilotem w latach dwudziestych, trzydziest...