
Czerwiec to przyspieszone bicie serca na myśl o zbliżających się wielkimi krokami wakacjach. Ten goniący rytm to także całoroczne zmęczenie przeciągającą się zimą, obowiązkami szkolno-przedszkolnymi, domowymi czy biznesowymi. Ostatnio mocniej odczuwałam to drugie i tym bardziej z utęsknieniem wyczekiwałam choćby jednodniowego wyjazdu. Czy macie może takie miejsce na ziemi, w którym zapominacie o całym świecie, wyciszacie się? Gdzie dzień zaczyna się od śpiewu ptaków, zapachu lasu, promyków słońca próbujących przebić się przez gałęzie drzew, by zajrzeć w okno pokoiku, w którym się właśnie budzicie? Mamy takie miejsce, dlatego też pewnego czerwcowego weekendu postanowiliśmy udać się choć na króciutki wypoczynek na Warmię do Bartołt Wielkich. Była to spontaniczna decyzja, czasem takie właśnie bywają najlepsze.
W Bartołtach, małej wsi na Warmii, bywamy w sezonie letnim raz lub dwa razy w roku. Podróż autem z Gdyni zajmuje około 3 godzin. Dzieci uwielbiają tam jeździć. Gdy starsze córki były malutkie przejazd planowaliśmy wraz z mężem w porze ich drzemki. Teraz jeździmy w porze drzemki trzeciej, najmłodszej latorośli, a dwóm pierwszym córom drogę u...