Mnnniam! Słodko się zrobiło. Oj słodko! Tłusty Czwartek, ostatnia sobota karnawału. Szaleństwo! A ja postanowiłam na dokładkę narobić Wam smaku na …. wiedeńską słodką rozkosz. Bo tak się składa, że wiedeńczycy chyba jak nikt inny na świecie kochają kawiarnie. A jeśli kawiarnie, to i przepyszną kawę i ciasta.
Już w drodze, przeglądając przewodniki, wertując kartka po kartce ciekawe książki poświęcone Austrii, wiedzieliśmy, że kawiarnie są w Wiedniu ważne tak samo jak to całe zamieszanie z Habsburgami czy Mozartem. Pewien wiedeński poeta, Peter Altenberg napisał kiedyś takie słowa:
Masz zmartwienie, takie czy inne? Do kawiarni!
Nie przyszła na spotkanie i powód cię nie przekonuje?
Do kawiarni!
Masz znoszone buty? Kawiarnia!
Zarabiasz czterysta koron, a wydajesz pięćset? Kawiarnia!
(fragment wiersza Kaffeehaus).
Zdaje się, ża kawiarnia to lek na całe zło. I cóż się dziwić. Kto ich nie kocha! Kawiarnie można spotkać w całej Austrii, ale to przede wszystkim wiedeńska instytucja - przeczytaliśmy. Podobno powstanie pierwszej kawiarni w Wiedniu przypisuje się Polakowi. Miało to miejsce krótko po oblężeniu miasta w 1683 roku. Turcy, uciekając w popłochu, pozostawili worki z ziarnami kawy. Wspomniany Polak, Franciszek Jerzy Kolszycki (bywały w Turcji tłumacz kupieckiej komapnii z Belgradu), gdy był nagradzany za waleczność poprosił właśnie o te ziarna. Podobno tylko on wiedział jak przyrządzać kawę. Otworzył kawiarnię Zur Blaue Flasche - Pod Niebieską Butelką, przy Domgasse, w pobliżu katedry. Jak było naprawdę? Nie wiadomo. Krążą pogłoski, że kawę w Wiedniu pito już wcześniej.
Pewne jest jednak to, że wiedeńczycy uwielbiają przesiadywać w kawiarniach, czytając, pisząc, dyskutując, rozmyślając, popijając ulubioną kawę, tak, jak czynili to ich przodkowie. Nie mogliśmy zatem do nich nie zawitać. Zaznaczyłam więc stronę w przewodniku z wypisanymi kawiarniami, które warto, a nawet trzeba koniecznie odwiedzić. Dodatkowo otrzymałam sms od mojego serdecznego kolegi, miłośnika Wiednia, o następującej treści, która mniej więcej pokrywała się z tym co wcześniej wyczytaliśmy:
…zajrzyjcie do Demel na Kohlmarkt (przy Hofburgu) po ukochany przez Sisi sorbet fiołkowy, Central przy Herrengasse po najbardziej wiedeńską kawę melange i do Landtmanna, gdzie chadzał Freud, by spróbować Cafe Maria Theresa lub Kaisermelange. I do Sachera na tort S. - najsłynniejszy tort Wiednia.
Mając tak rozpisaną kawiarnianą mapę ruszyliśmy na podbój tych pyszności. Zanim jednak przeczytacie gdzie dokładnie poczuliśmy się jak w siódmym niebie powinniście poznać parę ważnych zasad. Kawiarnie są dla wiedeńczyków pewnym rodzajem świątyni. Mieszkańcy mają swoje ulubione miejsca, nawet ulubione stoliki, znają kelnerów, rozmawiają z nimi, przychodzą tam odpoczywać. Dlatego też pamiętajcie:
Zatem gdy tylko zmęczyło nas zwiedzanie, znużyło słońce, zabolały nogi ruszaliśmy do kawiarni!
Odwiedziliśmy:
Niezwykła kawiarnia przy Kohlmarkt 14, w której kelnerki noszą uniformy w XIX-wiecznym stylu. Warto ją odwiedzić z dwóch powodów. Pierwszy to oczywiście kawa i słodkości. Mnóstwo słodkości. Drugi to możliwość podejrzenia cukierników przy pracy. Nie posmakowaliśmy fiołkowego sorbetu, tak kochanego przez Sisi, ale Strudel to podobno jeden z najpopularniejszych deserów w Wiedniu, więc nie mogliśmy go nie spróbować. Pycha! Tort, który gorąco polecała nam jedna z kelnerek również nie zawiódł. Niebo w gębie!
Podobno kawiarnie wiedeńskie odgrywały bardzo ważną rolę, szczególnie w okresie dekadentyzmu europejskiego, aż do 1938 roku. Prężnie rozwijała się sztuka, jednocześnie więc życie intelektualne toczyło się w kawiarniach. Artyści, pisarze, twórcy mieli swoje ulubione miejsca, o których do dziś krążą różne anegdoty. Do Café Landtmann bardzo lubił przychodzić Zygmunt Freud. Kto wie, może to było przyczyną naszych irracjonalnych zachowań w tym miejscu? Każdy gadał od rzeczy, język się plątał, w głowie kłębiły się odważne, zaskakujące myśli. Mój mąż twierdził, że to upał i zmęczenie, ale kto wie? A może to kawa cesarzowej Marii Teresy takie miała działanie? Nie pijam kawy, ale ta smakowała wybornie. Mocna, złamana nutką pomarańczy.
W tym kąciku przesiadywał Zygmunt Freud.
Wybór kaw w wiedeńskich kawiarniach jest bardzo duży. Zaparzane są we włoskich espresso, więc bywają bardzo mocne. Z karty zamówić można od czarnych, małych, dużych, z mlekiem, zmieszanych z wrzącym mlekiem, przez podawane z bitą śmietaną, z bitą śmietaną i syropem morelowym, czarną z rumem lub brandy, po bardzo mocną kawę po turecku. Kawy zazwyczaj podawane są na srebrnej tacy ze szklaneczką wody.
Co do słodkości to nie udało się nam spróbować słynnego tortu Sachera, więc musimy tam jeszcze wrócić.
Polecę Wam też dwa miejsca, w których oprócz słodkości można zjeść pyszny obiad czy kolację.
Pierwsze to CAFE DIGLAS. Smaczne dania typowej kuchni austriackiej, w której także dzieci znajdą coś dla siebie. Wielką zaletą jest muzyka klasyczna grana na żywo, umilająca posiłek. W ciepłe dni można usiąść na zewnątrz kawiarni/restauracji i słyszeć dźwięki pianina dochodzące przez otwarte okna. Bardzo miłe miejsce.
Drugie to GIGERL. Miejsce z klimatem, przepyszną kuchnią regionalną, miłą obsługą i smakowitymi preclami. Testowne na dzieciach. Gorąco polecamy.
Może zainteresują Was też wpisy:
Jak przygotowałam sie do wyjazdu do Austrii
Wiedeń z dzieckiem w 7 odsłonach - cz.I - KILKA PORAD PRAKTYCZNYCH
Wiedeń z dzieckiem w 7 odsłonach - cz.II - ŚLADAMI HABSBURGÓW
Wiedeń z dzieckiem w 7 odsłonach - cz. III - ŚLADAMI MUZYKI
No to kiedy jedziecie do Wiednia?
Już wkrótce kolejna odsłona. Jak myślicie, o czym?
Bawcie się dobrze w te ostatnie dni karnawału!
Literatura:
Paweł Wroński, Austria. Praktyczny przewodnik, Wydawnictwo Pascal Spółka z o. o. ISBN 978-83-7642-138-4
Julie Krejci, Susan Roraff, Spokojnie to tylko Austria, Newsweek Polska, ISBN 978-83-01-15211-6