VOUCHER SPACERUJ Z FRAJDĄ
Home Menu

WIEDEŃ Z DZIECKIEM W 7 ODSŁONACH - CZ. II

WIEDEŃ Z DZIECKIEM W 7 ODSŁONACH - CZ. II

 

 

Wiedeń. Sisi, Mozart, Habsburgowie. Piękno, elegancja, niezwykłe muzea, muzyka, pyszna kawa i wspaniałe kawiarnie. Takie mamy pierwsze skojarzenia. Miasto idealne na kilkudniowy wypad z dziećmi, nawet tymi najmłodszymi. Zapowiadam jednak, że tytuł może być mylący, bo Wiedeń z dzieckiem wcale nie oznacza, że wędrowaliśmy tylko i wyłącznie po okolicznych placach zabaw. Wręcz przeciwnie. Zresztą sami się przekonajcie. Zapraszam do lektury.

 

Po pierwszej odsłonie pod hasłem KILKA PRAKTYCZNYCH PORAD zapraszam Was na kolejną część wiedeńskiej przygody.

 

ODSŁONA DRUGA: ŚLADAMI HABSBURGÓW

 

To był nasz główny cel. Zwiedzić Wiedeń śladami wielkich panujących. Rozkochani w Sisi i Franciszku Józefie marzyliśmy, by zobaczyć pałace, komnaty, ogrody. Wszystko po to, by obraz jaki mieliśmy w głowach skonfrontować z rzeczywistością. Szybko przekonaliśmy się, że ta była nieco odmienna od tego o czym do tej pory wiedzieliśmy, czy może bardziej wyobrażaliśmy. Przekonywać się o tym zaczęliśmy już czytając biografię Cesarzowej Elżbiety w drodze do miasta. Czytaj TU i TU. Ale Wiedeń to nie tylko Sisi i Franciszek Józef. To Maria Teresa, jej syn Józef II  i wielu innych. Im bliżej Wiednia, tym więcej odkrywaliśmy fascynujących historii. To po pierwsze. A po drugie - no  któż nie lubi zaglądać w cudze toaletki czy sypialnie? Oto gdzie pięć ciekawskich Ślipersów zawędrowało:

 

HOFBURG:

Hofburg, czyli pałac cesarski, rodowa siedziba dynastii Habsburgów do momentu jej upadku w 1918 r. To imponująca budowla, a właściwie zlepek wielu pochodzących z różnych epok. Niezwykłe jest w nim to, że stanowi integralną część miasta w dosłownym znaczeniu. Przez sam jego środek przebiega trakt komunikacyjny, dziedzińce są dostępne dla spacerowiczów przez całą dobę. Dla zwiedzających udostępnione są różne jego części i gdyby chciało się zobaczyć wszystko to nie wiem czy starczyłoby dnia. Nie jest także trudno się tam pogubić. Na szczęcie plan Hofburga dostępny jest m.in. na jednym z dziedzińców, w przewodnikach czy internecie. My wybraliśmy:

 

  • WINTERREITSCHULE I HISZPAŃSKA SKOŁA JAZDY

 

Dzień w Hofburgu zaczęliśmy od treningu lipicanów w Hiszpańskiej Szkole Jazdy. By zobaczyć główne pokazy, czyli niemalże baletowe popisy koni w rytm klasycznej muzyki, należy zrobić rezerwację na długo przed wydarzeniem. Dla tych, którzy z różnych powodów nie mogą tego zrobić czy o tym po prostu nie wiedzą jest możliwość uczestniczenia w porannym treningu. Chętnych jest dużo, dlatego lepiej ustawić się w kolejce kilkadziesiąt minut wcześniej, by zdobyć bilety. Czego nie wolno? Filmować, robić zdjęć i wchodzić z dziećmi poniżej 3 roku życia. Dlatego na trening posłałam starsze córki wraz z ich Tatą, a ja i moja najmłodsza córka poszłyśmy na poranny spacer, wokół Hofburga. Nawet nie wiedziałyśmy jaka będzie z tego powodu czekać na nas atrakcja. Tuż obok budynku, w którym mieści się Hiszpańska Szkoła Jazdy znajdują się stajnie lipicanów. Mogłyśmy zaspokoić naszą ciekawość przyglądając się z baaardzo bliska pięknym koniom, gdy te zmieniały się podczas treningu. 

Lipicany to podobno konie wyhodowane pod koniec XVI wieku w stajniach arcyksięcia Karola w Lipizzie w pobliżu Triestu w Słoweniii. Były krzyżówką arabów, koni hiszpańskich i berberyjskich. Stały się cesarskimi końmi Habsburgów. Hiszpańska Szkoła Jazdy to nic innego jak wspaniałe przedstawienia, popisowe tańce tych wytrzymałych ogierów, wykonujących niemalże baletowe kroki. Wszystko to w rytm muzyki klasycznej. W pięknych wnętrzach zimowej ujeżdżalni. 

A jak nasze wrażenia? Moi wyszli z treningu jeszcze zanim się skończył. Choć im się podobało to myślę, że byli już po prostu nas bardzo stęsknieni.  

 

Koszt: 1 os dorosła i dwoje dzieci 26 €

Wszystkie szczegóły znajdziecie na stronie: www.srs.at

 

Stajnie lipicanów

Stajnie lipicanów 

  • MUZEUM SISI,  APARTAMENTY CESARSKIE ORAZ ZBIÓR CESARSKICH SREBER STOŁOWYCH

 

W tym miejscu ok godz. 12.00 turystów było tak wielu, że nie starczyło dla nas audioprzewodników. W zamian za to otrzymaliśmy szczegółowy przewodnik w wersji papierowej w języku polskim. Za to głównie pokochałam wiedeńskie muzea. Co więcej ten przewodnik mogliśmy zabrać ze sobą do domu i teraz mamy małe kompendium wiedzy na temat tego co za chwilę mieliśmy zobaczyć. A zobaczyliśmy naprawdę wiele. 

 

Muzeum Sisi to było miejsce absolutnie obowiązkowe na naszej liście atrakcji koniecznych do zobaczenia. W pierwszej kolejności jednak czekała na nas do podziwiania wystawa cesarskich sreber stołowych. Zachwycały różnego rodzaju zastawy stołowe, srebra, srebrne sztućce, patery, serwisy deserowe, talerze z widokiem, czy nawet tace i dzbany wykorzystywane w ceremonii obmycia stóp w Wielki Czwartek (podobno na dworze cesarskim od wieków panowała tradycja obmywania stóp. Odbywało się to w następujący sposób: co roku w Wielki Czwartek cesarz i cesarzowa obmywali stopy 12 mężczyznom i 12 kobietom nawiązując do aktu obmycia stóp dwunastu apostołom przez Chrystusa. Do uczestników ceremonii należeli starsi, ubodzy ludzie, których wcześniej poddawano badaniu lekarskiemu). Nas jednak najbardziej zachwyciły zestawy podróżne, szczególnie zestaw sztućców podróżnych cesarzowej Marii Teresy. Podobno należał on do szczególnie osobistych przedmiotów cesarzowej. Został wykonany specjalnie dla niej i nigdy się z nim nie rozstawała. Uwaga, cytuję co wchodziło w jego skład: nóż, widelec, widelec do podawania mięs i łyżka oraz kubeczek na jajko, łyżeczka do jajka i do wydobywania szpiku z kości oraz puszeczka na sól. Wykonane one są ze szczerego złota, pochodzą z połowy XVIII wieku i robią naprawdę ogromne wrażenie. 

 

Nadszedł czas na upragnione Muzeum Cesarzowej Sisi, w naszych oczach wciąż jeszcze jawiącej się jako piękna Romy Schneider w filmie „Sissi”. Za chwilę przekonaliśmy się jak bardzo nieszczęśliwa była to kobieta. To tu w dużej mierze odkryliśmy co jest mitem, a co prawdą. Młodziutka, niespełna szesnastoletnia księżniczka poślubiła swego kuzyna, cesarza Franciszka Józefa i zamieszkała w Hofburgu. Nie mogąc odnaleźć się w nowej rzeczywistości często była nierozumiana przez otoczenie. Po czasie zaczęła stronić od pełnienia swojej publicznej roli cesarzowej, w ostatnich latach nawet rzadko bawiła w Wiedniu. Podobno za życia wcale nie była tą powszechnie lubianą, wszechobecną piękną cesarzową, choć jej uroda, o którą zresztą niezwykle dbała, niewątpliwie zauważana była przez mężczyzn. Ważniejszą rolę odgrywał „dobry, stary cesarz” Franciszek Józef, który zagościł na dobre w sercach poddanych. Nawet po tragicznej śmierci Sisi prasa rozpisywała się o wielkim współczuciu dla cesarza, o tym jak ciężko dotknął go los. Tymczasem właśnie ta tragiczna śmierć spowodowała, że budząca za życia niewielkie zainteresowanie cesarzowa nagle zaczęła być stylizowana na uwielbianą, altruistyczną i dobrą. Podobno to zafałszowany wizerunek przekazywany następnym pokoleniom. Przyczynił się do tego także wspomniany przeze mnie wyżej film.

 

W muzeum tym zobaczyć można wycinki z gazet, różnego rodzaju przedmioty należące do cesarzowej Elżbiety, portrety, zwłaszcza ten piękny, gdzie widać jej olśniewające długie włosy z upiętymi w nich gwiazdkami (ulubioną biżuterią cesarzowej) i sukienki (niestety w większości nie oryginały a kopie). To wielka frajda dla fanów tej postaci. Mankamentem jest jedynie lokalizacja samej ekspozycji. Część jej znajduje się w specjalnie stworzonych wąskich przejściach gdzieś pomiędzy kolejnymi salami. Nasze zwiedzanie nie było zbyt komfortowe, gdyż było za dużo ludzi i do tego bardzo ciepło. Pewnie dlatego, że był to sierpień. Dziś jednak o tych niedogodnościach mało juz pamiętamy, ciesząc się tym co zobaczyliśmy. 

 

Czuję wielką sympatię dla tej postaci, ale jednocześnie i współczucie. Im więcej o niej czytam myślę, że był to taki piękny ptak pragnący wolności, zamknięty w złotej klatce. 

 

Apartamenty cesarskie - wspaniałe, choć nie tak bardzo jak te w Schönbrunn, o których za chwilę napiszę. Co zapamiętaliśmy, co nas zachwyciło? Gabinet Franciszka Józefa, w którym zaczynał swoją pracę już o piątej rano, sypialnię, do której każdego dnia jeszcze przed świtem wstawiano kauczukową wannę, w której cesarz brał kąpiel; buduar - gotowalnię i pokój gimnastyczny cesarzowej Elżbiety, gdzie każdego dnia przez dwie-trzy godziny czesano i upinano jej włosy oraz gdzie Sisi ćwiczyła, by zachować smukłą sylwetkę i utrzymać dobrą kondycję.  Co jeszcze? Nie zapomnę łazienki, której zainstalowanie zleciła cesarzowa w 1876 roku. Była ona pierwsza osobą w rodzinie cesarskiej, która zainicjowała wykonanie właśnej łazinki,  spełniającej dzisiejsze kryteria takiego pomieszczenia. Znajduje się tam historyczna podłoga z linoleum - na tamte czasy prawdziwa nowość. Cudne. 

 

Wstęp dla naszej 5. osobowej rodziny kosztował nas: 38 €

Szczegóły znajdziecie na stronie: www.hofburg-wien.at

 

Hofburg

Przed wejściem do Muzeum Sisi...

  • PRUNKSAAL 

 

To sala reprezentacyjna Biblioteki Narodowej. Jakże piękna, niezwykła, magiczna i o niepowtarzalnym zapachu. Pamiętacie bibliotekę księcia w Pięknej i Bestii? Ja pamiętam ją doskonale, bo zawsze robiła na mnie wrażenie. Myślałam, że takie są tylko w bajkach. Okazuje się, że nie. Taka istnieje naprawdę i można ją zobaczyć właśnie w Wiedniu w Hofburgu. Ma ok. 77 metrów długości i 14 szerokości i jest największą biblioteką barokową w Europie. Główna sala przykryta jest kopułą ozdobioną freskami barokowego malarza Daniela Grana (1730), wzdłuż ścian znajdują się pary marmurowych kolumn o złoconych kapitelach oraz złocone regały wypełnione ozdobnie oprawionymi tomami. Marmurowe posągi przedstawiają 16 Habsburgów. Zakochacie się w tym miejscu. To pewne. 

 

Bilet rodzinny kosztuje 12,50 €.

PrunksaalPrunksaalPrunksaalPrunksaal 

 

SCHÖNBRUNN

 

To pewne. Przeżyliśmy tu jeden z najpiękniejszych dni w naszym życiu. Właśnie tu, w Schönbrunn, w letniej, podmiejskiej rezydencji Habsburgów. To miejsce to nie tylko cesarski pałac, ale cały kompleks pałacowo-ogrodowy obejmujący także m.in: prywatne ogrody, Gloriettę, labirynty pełne miejsc do zabawy dla małych i dużych, oranżerię, najstarsze w Europie Zoo, Palmiarnię, Muzeum Powozów czy Muzeum dla dzieci. By móc zobaczyć to wszystko z pewnością nie starczyłoby dnia. By jednak zobaczyć choć połowę (NAPRAWDĘ WARTO!) proponuję przyjechać z samego rana i zostać aż do godziny zamknięcia. Jest wtedy szansa. Przy czym zaznaczam, że Schönbrunn nie znajduje się w samym sercu Wiednia. 

 

My udaliśmy się tam metrem. Niestety przyjechaliśmy dosyć późno, bo około 12.00. Rozpoczęliśmy od zakupu biletu wstępu. Posiadaliśmy wspomnianą przeze mnie w poprzednim wpisie kartę VIENNA CARD, skorzystaliśmy z najbardziej atrakcyjnej dla nas w tamtym momencie oferty, którą zasugerowała nam pani pracownik muzeum. I tu muszę napisać Wam o kilku sprawach organizacyjnych: wybór przy zakupie biletów jest dość duży i zależy od tego ile ma się czasu na zwiedzanie i co się chce zobaczyć. dostępne są m.in.: Classic Pass oraz Gold Pass zawierające w pakiecie różną kombinację atrakcji, Sisi Ticket - UWAGA, obejmujący także zwiedzanie m.in. części Hofburga, więc warto wcześniej przemyśleć cały plan wycieczki. Sam pałac także można zwiedzać na dwa sposoby: zobaczyć wszystkie udostępnione turystom pomieszczenia (40 z 1441) lub tylko ich część. Szczegóły znajdziecie na stronie: www.schoenbrunn.at

  

Przy zakupie biletu do pałacu cesarskiego otrzymuje się bilet prawie taki jak na samolot: z informacją przy której bramce się znaleźć i o której godzinie. Bardzo podobała nam się ta organizacja. Dzięki temu wnętrza pałacowe nie były przepełnione, a zwiedzanie należało do bardzo przyjemnych. 

 

Dziewczyny zafascynowane były audioprzeowdnikiem w języku polskim. Opowieści w słuchawkach były tak ciekawe, że żal nam było się z pałacem żegnać. Wieczorem w hotelu zrobiliśmy sobie notatki z tego co kto zapamiętał. W naszych wspomnieniach został nie tylko Franciszk Józef i to gdzie pracował, gdzie się modlił i gdzie zmarł, nie tylko pokoje Sisi, w których pisała listy, gdzie dbała o swoje włosy. Schönbrunn to dla nas także miejsce gdzie 5. letni Mozart zagrał dla samej cesarzowej Marii Teresy, a potem wspiął się na jej kolana, by dać jej buziaka. To także miejsce gdzie owa cesarzowa Maria Teresa, jedna z najpotężniejszych panujących w Wiedniu, energiczna reformatorka, podobno urodziła 16 swoich dzieci. W końcu miejsce, gdzie na korytarzach pałacu upominała źle zachowujących się sama Arcyksiężna Zofia, matka Franciszka Józefa.  Cóż za przepych, cóż za bogactwo! Wspaniałe! Zajrzyjcie po swoje wspomnienia, swoje opowieści.

 

Na naszym bilecie do pałacu widniała godzina 15.14. A że było po 12.00 mieliśmy trochę czasu. Wykorzystaliśmy go na zabawy w labiryncie i pobliskim placu zabaw oraz spacer do Glorietty, by stamtąd podziwiać cudowną panoramę Wiednia. Po południu zwiedziliśmy prywatne ogrody oraz oranżerię. Dzieci miały zatem mnóstwo czasu i miejsca, by się wybiegać, bawić, śmiać, wąchać kwiaty, radośnie ze sobą pobyć. To był bardzo piękny, cenny dla nas czas. Niezapomniany. Jest tylko jedno czego ja żałuję. Żałuję, że nie udało mi się zobaczyć Muzeum Powozów. Widocznie muszę tam jeszcze wrócić. Obowiązkowo! Z całą frajdową ferajną oczywiście. 


W labiryncie

W labiryncie

W labiryncie

W labiryncie

Plac zabaw

Przy Neptunie

Widok na pałac

Z pałacem w tle

Pałac

Glorietta

Glorietta

Z widokiem na pałac

Piękna panorama Wiednia

Glorietta

W prywatnych ogrodach

W oranżerii

W oranżerii

W oranżerii

W oranżerii

W oranżerii

 

KAPUZINEKIRSCHE - MIEJSCE POCHÓWKU CESARZY

 

Gdy wyczytałam o tym miejscu w przewodniku, uznałam, że koniecznie musimy tam dotrzeć. Wszystko było tak intrygujące. I choć było wyraźnie napisane, że w podziemiach NIEPOZORNEJ świątyni mieści się jeden z najbardziej niezwykłych zabytków Wiednia, ja wyobrażałam sobie okazały, bogato zdobiony kościół, mocno wyeksponowany wśród pozostałych zabytków. Cała ceremonia pochówków opisana w książkach, które przywlokłam ze sobą do Wiednia tez przyprawiała o dreszcz emocji. Zresztą sami się przekonajcie:

 

Ze zwłok cesarskich oddzielano serce i wnętrzności. Pierwsze chowano w krypcie kościoła Augustianów, drugie - w podziemiach kościoła św. Szczepana. Pusty korpus znajdował wieczyste schronienie w krypcie Kapucynów. Opowiada się, że gdy orszak pogrzebowy zbliżał się do wrót kościoła, przeor zadawał sakramentalne pytanie: „Stój, kto idzie?” Na co marszałek dworu odpowiadał w imieniu zmarłego: „To ja, jego Wysokość cesarz Austrii, król Węgier…”. „Nie znam go. Kto idzie?”. „jestem cesarzem, apostolskim władcą Węgier, Czech, Dalmacji, Chorwacji, Słowenii, Galicji, królem Jerozolimskim, księciem Siedmiogrodu…”. „Nie znam go, kto idzie?”. Wtedy marszałek dworu klękał i mówił: „To ja, biedny grzesznik, błagający o miłosierdzie Boże”. Po tych dopiero słowach otwierały się wrota krypty.

 

Gdy dotarliśmy na miejsce zdziwiłam się widząc, że to ten kościółek. Okazało się, że wcześniej mijaliśmy go już kilka razy, ale zupełnie nie przykuł naszej uwagi. Rzeczywiście wyglądał niepozornie. Wchodząc do środka naszym oczom ukazało się bardzo nowoczesne wnętrze z kasami. Po zakupie biletów udaliśmy się dalej korytarzem zdaje się do windy.  Ściany korytarza wyłożone były białymi kaflami. Ja i mój mąż czuliśmy się jak w prosektorium, jak studenci, którzy zaraz mają uczestniczyć w zajęciach z sekcji zwłok. Chwilę potem w podziemnych pomieszczeniach, które juz znacznie różniły sie od "wykafelkowanej góry" zobaczyliśmy coś czego się zupełnie nie spodziewaliśmy. Dziesiątki sarkofagów udekorowanych w przeróżny sposób. Skromniejsze i bardzo bogate. W salach panował półmrok i cisza. Grobowa chciałoby się rzec. Turystów jak na lekarstwo. Na ich twarzach raczej skupienie, a także wielki smutek. Nagle wyłonił się przed nami ogromny, gigantycznych rozmiarów, przepięknie  zdobiony grobowiec cesarzowej Marii Teresy i jej męża. Wyglądał jak wielkie łoże pełne ozdób i symboli. Za chwilę ścisnęło mi gardło. Oto trzy położone obok siebie trumny. W środku Franciszek Józef, po jednej stronie cesarzowa Elżbieta, po drugiej ich syn Rudolf. Przy grobie Sisi kwiaty, liściki, świeczki i płaczące turystki ze wzruszeniem dotykające trumny. To była dla mnie bardzo przejmująca chwila. 

 

Bilet rodzinny kosztuje 12 €

Miejsce pochówku cesarzy

Miejsce pochówku cesarzy

Nagrobek Marii Teresy

Nagrobek Marii Teresy

Nagrobek Sisi, Franciszka Józefa i Rudolfa

 

Za parę dni zapraszam na kolejną odsłonę:

ODSŁONA TRZECIA - MUZYKA

 

Może zainteresują Was też wpisy:

Ruszajcie ze mną do Austrii

Jak przygotowałam sie do wyjazdu do Austrii 

Do Austrii przez Las Sherwood

W drodze do Wiednia

 

Literatura:

Paweł Wroński, Austria. Praktyczny przewodnik, Wydawnictwo Pascal Spółka z o. o. ISBN 978-83-7642-138-4

Papierowa wersja przewodników z Hofburga 

 

 

Komentarze:
Dodaj swój komentarz
Nick / Imię
Treść komentarza
Stolica Polski
Dodany przez: Frajda nad morzem
Data dodania: 2017-07-25
Kasiu, w takim razie życzę Wam udanego wyjazdu! :-)
Dodany przez: Katarzynka
Data dodania: 2017-07-12
Super wpis! Za dwa tygodnie wybieramy sie do Wiednia na 3 dni, na razie mamy zabookowanych kilka godzin z przewodnikiem pania Elwirą Rudecką, ktora poleciła nam znajoma. Podobno potrafi zainteresowac nawet najbardziej wymagajace dzieciaki :D Nie mozemy się juz doczekac! :)