VOUCHER SPACERUJ Z FRAJDĄ
Home Menu

Wyścigi konne w Sopocie 2014, czyli co mi się CHCIAŁO i co z tego ciekawego wynikło

Wyścigi konne w Sopocie 2014, czyli co mi się CHCIAŁO i co z tego ciekawego wynikło


Ania Lewandowska czy Ewa Chodakowska mocno zagrzewają do działania swoje liczne fanki wciąż powtarzając: Możesz wszystko; Tylko od Ciebie zależy to co osiągniesz; Myśl pozytywnie; Wystarczy CHCIEĆ. Panie robią świetną robotę! Ich praca powoduje, że coraz więcej polek zaczyna uprawiać sport, bardziej dbać o swoje ciało. W pełni zgadzam się z tym co mówią.  Sama od dłuższego czasu żyję wg tych zasad. Już dawno przekonałam się, że na to co mamy, jak wyglądamy czy jak się czujemy wpływ mamy przede wszystkim my sami.


Wystarczy mocno CHCIEĆ. Słowo klucz. Zauważyłam jednak, że każdy realizuje to CHCIEĆ w zupełnie innej dziedzinie życia. Czasem wiele byśmy CHCIELI, ale nie starcza nam już na to czasu czy sił, albo po prostu kończy się na samym CHCENIU, a przecież by coś CHCIANEGO osiągnąć trzeba podjąć wysiłek, wykonać często olbrzymią pracę. I tak jedni uprawiają sport, inni poświęcają się pracy, ktoś podróżuje, jeszcze ktoś oddaje się zupełnie innej pasji. By być szczęśliwym.


Na moim frajdowym blogu dzielę się z Wami tym, co mi ostatnio wychodzi najlepiej, czego najbardziej ostatnio CHCĘ, co sprawia mi ogromną radość i co uwielbiam robić – podróżować z moją rodziną. To tylko część mojego życia, choć ostatnio całkiem spora. Dużo czasu poświęcam na przygotowania, na wyjazd, w końcu też na relacje na blogu. Daje mi to dużą satysfakcję. Dzielę się częścią mojej filozofii – podróżowaniem komunikacją miejską. Frajda ma inspirować, bawić, cieszyć i dawać Wam pozytywną energię, czyli to czego ja sama wszędzie szukam. Smile Tak sobie CHCE mi się CHCIEĆ.


Zobaczcie więc co mi się znów CHCIAŁO CHCIEĆ i co ciekawego z tego wynikło.


O tym, że całą rodziną uwielbiamy chodzić na wyścigi konne już Wam pisałam KLIK. To już taka nasza ślipersowa tradycja. Świetna zabawa, mile spędzony czas na świeżym powietrzu, emocje. Ja czuję się bardzo dobrze na sopockim Hipodromie. Wypoczywam. Może i mogłabym wznosić same ochy i achy nad całym tym wydarzeniem, ale jeszcze trochę przeszkadza mi jedno -  brak takiej elegancji, jaka mogłaby być. Z roku na rok jednak widzę dużą poprawę. Chodzi głównie o dawne tradycje ubierania stosownych strojów ze szczególnym uwzględnieniem bajecznych nakryć głowy. Osobiście nie wyobrażam sobie przyjść na wyścigi w podkoszulku i podartych jeansach, dlatego też postanowiłam, aby zawsze na tę okazję włożyć sukienkę, a ostatnio także kapelusz. Dwa lata temu zapowiedziałam Wam, że w kolejnym roku przybędę w nakryciu głowy, które wykona dla mnie moja córka. Tak się niestety nie stało. Byłam jednak tak tym przejęta, że zdecydowałam się zakupić kapelusz z prawdziwego zdarzenia. Specjalnie na tę okazję, z nadzieją, że jeszcze nie raz go wykorzystam. Jak chciałam tak zrobiłam. Dzień przed planowanym wyjściem nabyłam to cudo.

Na wyścigach konnych w Sopocie
Pojechaliśmy na wyścigi. Ja, moje trzy córki i nasz drogi, dzielny rodzynek. Wszystkie cztery miałyśmy kapelusze i dumnie w nich wkroczyłyśmy na Hipodrom. Mocno czułyśmy na sobie spojrzenia innych, co czasem nas trochę onieśmielało.  Uśmiechałyśmy się jednak do wszystkich wokoło, co nam zaraz oddawano. To było bardzo miłe.

Na wyścigach konnych w SopocieNa wyścigach konnych w Sopocie

Na wyścigach konnych w SopocieNa wyścigach konnych w SopocieNa wyścigach konnych w SopocieNa wyścigach konnych w SopocieNa wyścigach konnych w Sopocie

Ku naszemu zaskoczeniu oprócz podziwiania kolejnych gonitw można było wziąć udział w konkursie kapeluszy. Pewnie się domyślacie, że nie trzeba było nas do tego długo namawiać. Wypełniłam odpowiednie druki, a pani zrobiła każdej z nas zdjęcie.  Rozstrzygnięcie konkursu miało nastąpić podczas ostatniego, trzeciego weekendu lipcowych gonitw (to był dopiero pierwszy weekend). Wyjechałam z dziećmi na Kaszuby, niemalże zapominając o całej sprawie. Pod koniec naszego wyjazdu otrzymałam sms z  zaproszeniem na finał konkursu kapeluszy. Ależ byłam podekscytowana! Zarządziłam wcześniejszy powrót z wakacji, by zdążyć na wydarzenie. Wracając autem do Gdyni zastanawiałam się jak ten finał będzie się odbywał. Zbyt ambitnie podeszłam do tematu. Wpadłam do domu, siebie i dzieci ubrałam w sukienki i kapelusze (zostałam poproszona o przyjazd w tej samej kreacji) i zaczęłam wertować bedeker sopocki myśląc, że może padną jakieś pytania o historię obiektu czy samych gonitw (naprawdę! Embarassed). Ileż ciekawych rzeczy dowiedziałam się w ciągu chwili! Czy wiedzieliście o tym, że w 1975 roku rozegrano tu III Mistrzostwa Europy w powożeniu zaprzęgami 4-konnymi? Zmagania trwały trzy dni. W zawodach startował książę Filip, mąż królowej Elżbiety II, wówczas prezes Międzynarodowej Federacji Jeździeckiej. Książę zajął odległe miejsce, co żartobliwie tłumaczył tym, że na odcinku trasy, prowadzącym przez sopocką plażę widok miejscowych piękności utrudniał mu utrzymanie niezbędnej koncentracji. Mistrzostwa wygrali Węgrzy, a Polacy zajęli piąte miejsce.


Dotarliśmy na Hipodrom. We wskazanym miejscu zbierały się już panie w eleganckich kreacjach i przepięknych, także bardzo pomysłowych kapeluszach. Do każdej z pań podchodziła Shiny Syl, modowa blogerka, wypytując m.in. o to, czym się zajmujemy na co dzień. Po krótkim wywiadzie informowała, by na werdykt chwilę poczekać. Żadna z nas nie wiedziała co ją czeka. Czekałyśmy. W takich momentach często świat staje się zaskakująco mały. Okazało się, że na werdykt razem ze mną czekała Babcia pewnego chłopca, który kiedyś uczęszczał na lekcje muzyki z moimi córkami. Gdy tak rozmawiałyśmy i gdy oznajmiłam, że my zamieniliśmy pianino na wiolonczele przyłączyła się do nas Mama dwóch dziewczynek z zabawnymi konikami na głowach.

- Gracie na wioloczelach? Moje dziewczynki też grały.

 

Za chwilę się okazało, że u tej samej nauczycielki u której teraz uczą się moje dzieci. Tak sobie gawędząc  o nutach i smyczkach każda z nas się odrobinę rozluźniła i nawet nie zauważyłyśmy, że pomiędzy gonitwami na torze wyścigowym zostało rozstawione coś na kształt mini wybiegu pokrytego sztuczną trawą.  Za parę sekund Shiny Syl – prowadząca konkurs - zaprosiła panie na szpileczkach na wspomniane miejsce. W drodze śmiałyśmy się z tego, jak to pewnie się teraz będziemy prezentować niczym „klacze na wybiegu”.  I tak też było. Shiny Syl zapowiadała każdą z pań po kolei, pokrótce ją przedstawiając, te zaś miały za zadanie przespacerować się prezentując dumnie swój kapelusz. Nikt nie pytał o żadną historię. Wink Przyszła kolej na nas. Usłyszałam zapowiedź brzmiącą mniej więcej tak: Pani Danka, mama, autorka bloga o podróżowaniu…
- O gotowaniu!!??  - usłyszałam od innej finalistki wołającej przez ramię.
- Nie, o podróżowaniu – odpowiedziałam.
- Acha! SmileSmileSmile


Wyruszyłyśmy na wybieg. To było coś! Musielibyście to zobaczyć. To było absolutnie MOJE 5 MINUT! Trzeba było to dobrze wykorzystać, bo nigdy nie wiadomo kiedy znów się powtórzy. W jedną stronę przespacerowałam się z dziećmi spokojnie, uśmiechając się tylko do licznie zgromadzonej publiczności. Tuż za zakrętem obsypałam tych sympatycznych obserwatorów całusami, machając do nich, uśmiechając się! To było szaleństwo! Moje 5 minut. Będę miała co wspominać.

Konkurs kapeluszyNa zdjęciu powyżej moja faworytka - piękna dziewczyna w świetnej stylizacji i z dużym kapeluszem z upiętymi na nim świeżymi kwiatami. Konkurs kapeluszyKonkurs kapeluszy

Konkurs kapeluszyKonkurs kapeluszyKonkurs kapeluszyKonkurs kapeluszy
Nie zajęłyśmy żadnego z trzech pierwszych miejsc, ale wróciłyśmy do domu z dyplomem. To była wspaniała, bardzo sympatyczna zabawa.


Za jakiś czas zadzwoniła do mnie koleżanka krzycząc do słuchawki:
- Dana, kupuj Dziennik Bałtycki. Jesteś z gazecie!

Konkurs kapeluszy


To dopiero była niespodzianka. Frajda w gazecie. Jak to dobrze tak CHCIEĆ CHCIEĆ!


W ostatni weekend również wybraliśmy się na wyścigi konne.  Ponownie odbywa się tam konkurs kapeluszy. Na Hipodromie widać coraz więcej eleganckich pań i panów, co bardzo cieszy oko. Drogie Mamy, czas na Was! Macie jeszcze okazję zabłysnąć ciekawym nakryciem głowy i wziąć udział w konkursie już w najbliższy weekend. Wstęp na wyścigi jest płatny. Nie są to jednak duże koszty, a dzięki temu wydarzenie staje się lepsze. Gorąco polecamy tę sprawdzoną przez nas zabawę! 



Komentarze:
Dodaj swój komentarz
Nick / Imię
Treść komentarza
Stolica Polski
Dodany przez: lips
Data dodania: 2015-07-18
Danusiu,jesteś niesamowita!Podziwiam Cię za pomysłowość,niepohamowany apetyt na życie i tą niesamowitą pozytywną energię!!!Gratuluję odwagi