Frajdowicze! Mam dla Was chwilkę spóźnioną fotorelację z wydarzenia, jakie miało miejsce w jeden z ostatnich weekendów. O tym , że zamierzam z moimi dziećmi w tym uczestniczyć pisałam Wam TU. O tym co to dokładnie za wydarzenie pisano TU. Ja i moje 3 córki (8,5; 7 i prawie 2 lata) tym razem zostałyśmy przywiezione autem przez naszego rodzynka na Drogę Królewską, by zobaczyć jak Jan Uphagen ponownie wprowadza się do kamienicy przy ulicy Długiej 12. Muzeum Dom Uphagena absolutnie uwielbiamy, bywamy tam przynajmniej raz w sezonie ( i jeszcze przynajmniej raz po sezonie), więc nie mogłyśmy tego przegapić. Pomimo, że było potwornie zimno i dość wietrznie humory nam dopisywały. Dzielnie robiłyśmy za eskortę Jana i jego żony Abigail spod Starego Domu Ławy przy Długim Targu 45, wsłuchując się w fantastyczną muzykę wydobywającą się z carillonu im. Jana Pawła II w Ratuszu Głównego Miasta, aż do kamienicy przy Długiej 12.
Na miejscu wzięłyśmy udział w części atrakcji. Było uroczyste przemówienie Jana Uphagena i ciekawa aukcja. Jak sie domyślacie dla mojej najmłodzej córeczki to nie było szczególnie interesujące, więc wybrałam się z nią na indywidulane zwiedzanie "salonów". Uwierzcie, była bardzo zainteresowana, zwłaszcza tym co było wymalowane na ścianach. Starsze zostawiłam w towarzystwie ich ukochanej cioci, którą namówiłyśmy na tę ciekawą wycieczkę do Gdańska.
Dziewczynki bardzo chciały wziąć udział w warsztatach szycia czepków, ale te były przeznaczone dla osób powyżej 10 lat. Szkoda. Przez kilka lat bywania na różnego rodzaju warsztatach pierwszy raz spotkałam się z taką sytuacją. Pani tłumaczyła to bezpieczeństwem: tu są szpilki, nożyczki, to nie jest bezpieczne dla dzieci. Szkoda, wystarczy przecież, by takie kilkulatki brały udział w szyciu pod opieką rodziców, jak to ma zwykle miejsce i każdy byłby zadowolony. Ale cóż, może organizowanie kolejnych tego typu atrakcji zweryfikuje te twarde regulaminowe postanowienia. Byłoby świetnie, muzeum z pewnością by zyskało. 
Takie akcje w takich miejscach są bardzo potrzebne. Trzymamy kciuki. 
Nie ma tego złego. Dziewczynki przyłączyły się do grupy zwiedzającej Dom z przewodnikiem ubranym w strój z epoki i były niezwykle zadowolone z takiego finału. Dzień udany! Wspomnienia przemiłe. Życie pokolorowane. Czego chcieć więcej ?
Dom Uphagena absolutnie wciąż uwielbiamy! I Wam też polecamy! A o tym jak go lubimy zwiedzać pisałam TU. Zapraszam.
Jeśli nie macie pomysłu na weekend to jest mała podpowiedż. Spacer po Gdańsku, herbtaka w kawiarni i odwiedziny w Domu Uphagena. Podoba Wam się taki scenariusz wydarzeń?
Bawcie się świetnie!
